Weźmy na przykład komentarze pod moim ostatnim postem. Charakterystycznym jest, że gdyby osoby prowadzące tę polemikę, zebrać w jednej sali, ich wypowiedzi stałyby się diametralnie inne. Gdyby każdy z polemizujących szachistów podpisał się jakimś roboczym „nickiem” i nie znalibyśmy tożsamości każdego z nich, to po spotkaniu tej grupy w celu debaty na ten sam temat, mielibyśmy wielki kłopot w dopasowaniu komentujących pod danymi „nickami” w sieci, z żywymi osobnikami na sali. Skąd taka duża różnica w zachowaniach i sposobach wypowiedzi? Chodzi o to, że w spotkaniach ludzi w świecie rzeczywistym włączają się mechanizmy odziedziczone po zwierzętach oraz zachowania stadne, które człowiek wykształcał przez tysiące lat. Dochodzi do głosu zwyczajny terytorializm i cały zestaw ograniczeń od których egzystencja w Internecie jest wolna. Mowa tu o ograniczeniach czysto fizycznych przy spotkaniach bezpośrednich.
Co do samej polemiki warto, by nie tyle do czegoś prowadziła (bo dobra dyskusja jest ciekawa, gdy nie wiadomo, dokąd nas zaprowadzi) a charakteryzowała się otwartością rozmówców i ich chęcią na przyjęcie innego stanowiska. Sam wiele razy zmieniałem zdanie i moje ego na tym nie ucierpiało. Tego mnie nauczono – żeby być elastycznym, i z łatwością porzucać błędne myślenie jeśli ktoś wykaże mi, że się myliłem.
Takie polemizowanie jak pod ostatnim postem nie jest zasadniczo polemiką, gdyż każdy jak w teatrze wygłasza swoją kwestię i schodzi ze sceny jeszcze bardziej utwierdzony w swoich racjach. Nuda straszna, jak w przypadku spotkania na swej drodze przedstawiciela jakieś sekty – po dwóch zdaniach, gdy się przedstawi do jakiej organizacji należy, już do końca wiadomo co będzie mówił i można za niego kończyć zdania. To jest zwyczajna strata czasu, a tego nie mamy zbyt wiele.
By zorientować się jak można polemizować na poziomie ponadprzeciętnym polecam Czytelnikom słynną dyskusję Leona Chwistka z Witkacym. Poszukać w bibliotece, poczytać, zobaczyć na jakim poziomie można spierać się o rzeczy wielkie i małe, a przede wszystkim bliskie naszemu sercu. Taka dyskusja jest potrzebna naszej dyscyplinie jak powietrze ptakom, ale wypadałoby, by spierać się na poziomie.
A tymczasem, już za kilka dni wielkie, wielkie szachy. Czujecie już ten charakterystyczny ucisk w żołądkach? Zapowiada się wspaniałe szachowe święto i mam nadzieję, że arcymistrzowie zaskoczą nas pozytywnie bojowością i zobaczymy wspaniałe pojedynki. Oczekuję wielu sensacyjnych rozstrzygnięć oraz niespodziewanych zwrotów akcji. Już tylko kilka dni…