Ależ się patrzy na tę jego grę! Jakie to wszystko zajmujące, ciekawe. Dziś zagra z Glennem Flearem, nieznanym mi ani bliżej ani dalej arcymistrzem i znów zapowiada się niezła rozróba.
Radkowi Wojtaszkowi zawody nie idą, gdyż przeżywa straszne katusze z niżej notowanymi szachistami. Wygląda na to, że im lepszy zawodnik tym naszej rankingowej „jedynce” gra się lepiej. Jest jeszcze wiele rund wystarczających do wyjścia na prostą. Dziś Radek zagra czarnymi z Viorelem Iordachescu. Stawiam na Najdorfa w „sycylu”, czyli wieloposunięciowego „tasiemca”;).
Po skandalu na ME w Gruzji ta nieliczna, wypowiadająca się publicznie część szachistek i szachistów, uległa silnej polaryzacji. Jedni zaangażowali się w obronę Rumunki Sandu, drudzy, przeciwnie, opowiedzieli się przeciwko niej. Brakuje mi trochę u szachistów, którzy powinni umieć myśleć dalej i głębiej, pomysłów na uniknięcie podobnych zdarzeń w przyszłości. Potrzeba ogromnego zaangażowania rodziny szachowej w zwalczanie dopingu i podjęcia wielu niepopularnych decyzji. Wypowiedział się na ten temat na swoim blogu, mieszkający w Odessie, arcymistrz Michaił Gołubiew, który optuje za pełną standaryzacją procedury sprawdzenia takich zdarzeń. To powinno iść wedle wypracowanego schematu, aby nie generować takich konfliktów jak w Gruzji.
Moje zdanie jest takie, że jeśli u pacjenta mamy do czynienia z nowotworem złośliwym z wieloma przerzutami, nie należy zapisywać witamin i spacerów na świeżym powietrzu, tylko operować. I to szybko. Uważam, że nowotwór ten jest „operacyjny” na tyle, że jeśli zabieg się powiedzie, pacjent będzie miał jeszcze kilka lat życia przed sobą. Zaglądam na wiele stron i w większości przypadków czytam albo, bardzo emocjonalne wpisy, albo ogólnikowe stwierdzenia typu, że coś „należałoby zrobić” itd. W każdym bądź razie sądzę, że 3-4 letnie dyskwalifikacje za udowodnioną, niedozwoloną pomoc, są jak zaordynowana przez lekarza witamina C na śmiertelną chorobę. Takim czymś schorzenia się nie wyleczy…